środa, 18 lutego 2015

6. Boje się


-tina
#################################
Schodzę powoli, bardzo powoli na dół. Peeta jeszcze długo odprowadza Gale'a wzrokiem aż on, znika z jego pola widzenia. Haymich poczerwieniał.
- Żeby taki grubas mnie dziadem nazywał. Gdybym nie był świadomy tego, że Katniss stoi na górze to bym starł go na piasek.
- Skąd wiedziałeś, że jestem na górze?- pytam. Na prawdę mnie to ciekawi. Przecież Haymich zjawił się, kiedy już stałam ukryta na górze.
- Widziałem jak ten idiota wpada do domu Peety a ty po chwili prawie mdlejesz przed drzwiami. Nie trudno było się domyślić.
- Słucham? Jak to mdlejesz?- pyta Peeta z szeroko otwartymi oczami.
- Nie, nic mi się nie stało. To tylko wspomnienia.- tłumaczę, ale on nie wydaje się do końca przekonany.
- W każdym razie... Powinniście być teraz ostrożni. - Haymich jest stanowczy.
- Dlaczego?- pytam.
- Czy ty sobie żartujesz? Katniss? Nie wiemy czego, Gale od ciebie chcę, ale na pewno jest w stanie zrobić wiele by to osiągnąć.
- On by mnie nie skrzywdził...- mówię niepewnym głosem.
- Nawet jeśli, w co wątpię, nie zrobi krzywdy tobie... To może się odegrać na kimś innym.
- Wydaje mi się, że on ciągle coś do ciebie czuje.- Peeta patrzy na mnie z bólem w oczach.
- Ale mnie to nie obchodzi!- krzyczę.- Ja do niego nie czuje nic!
- Ale on chyba tego nie wie.- Haymich drapie się po głowie.
- Jeżeli się dowie, że na dodatek jesteśmy parą, to może stracić kontrolę nad sobą.- Peeta wydaję się zdenerwowany. Wiem, że boi się o mnie. Haymich otwiera szeroko oczy.
- Parą?-Ja i Peeta podajemy sobie ręce. - No nareszcie zmądrzałaś, skarbie!- woła Haymich i się uśmiecha.
- Dzięki za szczerość. To, co zrobimy z Gale’em? - pytam.
- Nie mamy zbytnio wielkiego pola do popisu.- stwierdza Peeta.
- Na razie miejcie się na baczności. Katniss, jeżeli kiedykolwiek znajdziesz się w sytuacji w, której będziesz musiała z nim gadać, to zgrabnie omijaj temat twój, jego i Peety. Jasne? Nie chcemy na razie dawać mu powodów do...
- Jasne.- odpowiadam.
Haymich patrzy chwilę na mnie, potem kiwa głową i wychodzi. Przytulam się do Peety.
- Boję się.
- Ja też, o ciebie. Bardzo.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. - mówi i całuje mnie w czoło.
- Mogę u ciebie zostać, na noc?- chłopak się uśmiecha.
- Nawet na zawsze.
Następne dwa dni mijają spokojnie. Nikt z nas nie napotkał Gale'a więc się troszeczkę uspokoiłam. Dni spędzam u Peety. Noce też. Właściwie od rana do nocy i z powrotem jesteśmy razem. Nie odstępujemy siebie nawzajem na krok. Siedzę na ławce przed domem. Czuje kogoś usta na swoim ramieniu. To Peeta.
- Co robisz, kochanie?- pyta przyciskając swoje wargi do mojej szyi.
- Rozmyślam.
- A o czym? - No, po pierwsze o tobie.- uśmiecham się a Peeta siada obok mnie.
- Taaak... A po drugie?
- Myślę też o mamie. Dzwoniłam do niej, ale znowu nie odebrała.- Wzdycham. Moja matka od miesiąca nie daje znaku życia. Nigdy nie odbiera, choć od trzech tygodni dzwonię do niej codziennie po parę razy.- Martwię się.
- Rozumiem.- Peeta mnie tuli, a po chwili przyciska w Swoje usta do moich. Kiedy odsuwa się ode mnie, otwiera szeroko oczy i patrzy gdzieś za mnie. Odwracamy głowę, a to, co widzę, przyprawia mnie o ciarki. Gale stoi w bramie wioski zwycięzców i patrzy na nas z wściekłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.