czwartek, 19 lutego 2015

41. Test

- Na którą godzinę mam zarezerwować poduszkowiec?- pyta Peeta. Stoi w naszej sypialni i trzyma w ręku telefon.
- Hmmm... chciałabym zabrać Posy na noc do domu. Może na południe? O ósmej będziemy w domu.
- Tak jest, pani kapitan.- mówi jakimś śmiesznym tonem i wykręca numer. Jest dziewiąta rano. Wczoraj byliśmy tak wykończeni, że tylko się położyliśmy. Siedzę i słucham jak Peeta rozmawia przez telefon. Naglę, słyszymy pukanie. Wstaję i idę otworzyć. W drzwiach stoi Johanna. Wzdycham z ulgą.
- Boże, dziewczyno, wiesz, jak się o ciebie zamartwiałam?- Odkąd się obudziłam, bez przerwy myślałam tylko o tym, czy Johanna wróciła do hotelu. Dziewczyna wygląda schludnie. Ma na sobie czyste ubranie i nie śmierdzi od niej bimbrem. Widać, że walczy z kacem, ale przede wszystkim jest zmartwiona.
- Hej. Kat? Możemy pogadać? Gdzieś pójść, czy coś?- kiwam głową. Do tej pory tylko Peeta nazywał mnie Kat, choć nie często. Cofam się do sypialni. Peeta skończył rozmawiać.
- Kochanie...- spogląda na mnie.- Johanna mnie poprosiła, żebym się z nią przeszła. Wrócę niedługo.- uśmiecha się do mnie.
- Jasne.- podchodzę do niego i całuję go mocno w usta.- Kocham cię, kotku.
- Ja też cię kocham.- szepczę i wychodzę.
***
Siadamy z Johanną w odległym kącie w jednej z pobliskich kawiarenek. Zamawiamy po kawie, a Johanna zaczyna się zwierzać.
- Wczoraj... upiłam się jak nigdy w życiu. Wszystko pamiętam, ale wiem, że wcale nad sobą nie panowałam.- mówi.- Jakichś czas po tym, jak poszliście... spotkałam faceta. Cholernie przystojny i... - milknie.
- I co? Johanna do cholery dokończ.
- I... i poszliśmy się przejść. Było około dziewiątej, może dziesiątej.- urywa, bo kelnerka przyniosła naszą kawę. Nie obeszło się też bez prośby o autograf na fartuchu. Kiedy zadowolona dziewczyna wraca do pracy, Johanna kontynuuje.-Zaprowadził mnie do siebie... jakoś to tak wyszło...
- Spałaś z nim?- niemal piszczę zszokowana.
- Byłam pijana!- tłumaczy się.- Nie wiem, nawet kiedy było po wszystkim.- wzdycha.- Ale pamiętam jedno. Nie zabezpieczyliśmy się.- Chowa twarz w dłoniach.- Katniss... ja obliczyłam, że byłam wtedy płodna!- mówi zdruzgotana. Mam szeroko otwarte oczy i usta.
- Matko Johanna! Pamiętasz, chociaż jego imię?- Johanna kręci głową.
- Ledwie pamiętam wygląd.- prawie szlocha.- Zdarzyło ci się kiedyś zapomnieć?
- Czego?
- Boże, ciemna maso, mówię o antykoncepcji!- warczy cicho. Zastanawiam się.
- Tylko raz. Raz. Kiedy... ja i Peeta... no wiesz... po raz pierwszy. Spokojnie! Nic się nie stało. Nie jestem w ciąży.- zapewniam.- Już to sprawdziłam.
- Boże, jaka ja jestem głupia!
- Masz racje ciemna maso.- pochylam się w jej stronę i zaczynam szeptać.- Mama powiedziała mi, że w Kapitolu można dostać coś, co nazywa się... test ciążowy? Ponoć znajdziemy je w aptece. Możemy sprawdzić, czy przypadkiem...- Johanna potakuje. Bez, chociażby ruszenia naszej kawy, wychodzimy.

***
Rzeczywiście. Moja mama mówiła prawdę. Kupiłyśmy super czuły test, aby wyczuć ciąże po dziesięciu godzinach. Johanna wychodzi z łazienki i siada obok mnie na jej łóżku. Biorę ją za rękę. Dwie minuty strasznie się dłużą. Za dwie godziny lecimy do dwunastki. Johanna chcę jednak dowiedzieć się dzisiaj. Nagle słyszymy pisk.
- Gotowe.- mówi Johanna.- Boje się spojrzeć.
- Daj mi.- mówię. Wyciągam rękę, a ona podaje mi kawałek plastiku. Na białym polu widnieje mały minusik. Wzdycham z ulgą.- Raczej nie musisz się już obawiać.- Oddaje jej test. Johanna się rozpromienia.
- Co za ulga!- krzyczy. Uśmiecham się do niej.
- Już lepiej nie pij, kobieto!
- NIGDY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.