Peeta+Katniss=Zawsze
Już po wojnie. Trzeba posprzątać gruzy i ułożyć z nich nowe, lepsze życie.
17.
edytuj wpis5 komentarzy= notka zaraz po tym jak ją skończę
- Tina
##############################
Od zawsze, uważałam moją matkę, za mistrzynię uzdrawiania. Teraz jednak uważam ją za cudotwórczynie. Minął tydzień odkąd dowiedziałam się o "raku" mojej mamy. Mama chciała się podroczyć z lekarzami, więc nie wspomniała o wziętym przez nią lekarstwie. Wszyscy biegali wokół niej i nie mogli posiąść się ze zdumienia. Dla mojej matki przeżycie było wręcz nie możliwe. W każdym razie oni tak twierdzili. Mama szybko wróciła do zdrowia. Dzisiaj mają ją wypisać. Siedzę przy niej praktycznie cały czas i tylko na noc wracam do hotelu. Rozmawiamy prawie o wszystkim. Dowiaduje się o jej koszmarach związanych ze mną i Prim. Ja jednak zachowuje treści moich koszmarów dla siebie. Peeta najchętniej poszedłby ze mną do szpitala, ale zawsze każe mu zostać w domu i trochę odpocząć. Kiedy dzisiaj mu to mówię to, zwiesza głowę, robi bardzo dziwną minę i bez słowa wychodzi z naszego pokoju hotelowego. Wyglądał na zawiedzionego, złego i zrezygnowanego. Może chodzi mu o mnie. W końcu przez ostatni tydzień prawie wcale nie spędzam z nim czasu. Widzimy się tylko wieczorami i rano jednak ja zawsze, jestem zbyt zmęczona i tylko czasami pozwalam sobie na pocałowanie go na dobranoc. Powinien jednak mnie zrozumieć. Nagle uświadamiam sobie, że przez cały tydzień ani razu nie pobiedziłam mu, że go kocham. Peeta powtarzał mi to wiele razy. JESTEM TAKA GŁUPIA! W ogóle się nim nie interesowałam. Przypominam sobie wczorajszą rozmowę z mamą.
- Katniss nie możesz cały czas tu przy mnie siedzieć. Przecież widzisz, że jestem już prawie zdrowa. Musisz też pomyśleć o Peecie. Nigdy tu z tobą nie przychodzi. Dla osoby trzeciej wygląda to tak, jakbyście się pokłócili.- westchnęłam.
- Mamo dobrze wiesz, że go kocham i że jest dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie. Peeta musi jednak uszanować to, że chcę być przy tobie.- mam patrzy na mnie zawiedzionym wzrokiem.
- Nie patrz tak na to, Katniss. Takim podejściem możesz zrujnować wszystko, co was łączy.- puściłem jednak jej uwagę mimo uszu.
Jestem taką egoistką. Problem w tym, że ciężko jest mi myśleć o wielu osobach jednocześnie. Dlatego Peeta wydawał się taki smutny. Tęskni za mną. Uświadamiam sobie, że ja też tęsknię. Mam ochotę znowu zatopić się w jego ramionach i zapomnieć o wszystkich problemach. Znowu muc bezwstydnie tonąc w jego pięknych oczach. Wstaję i zabiegam na dół. Nie chcę, żeby pomyślał, że nie jest dla mnie ważny. Tak właściwie to on nie jest dla mnie ważny. Jest najważniejszy. Doganiam go przed hotelem.
- Peeta!- krzyczę.
- Katniss, daj mi się przejść. Muszę sobie trochę pomyśleć.- nawet się do mnie nie odwraca.
- Peeta proszę. Chodź ze mną na górę. Chcę z tobą porozmawiać. Peeta!- chłopak nie reaguję. Staję przed nim nie pozwalając mu iść dalej.- Kochanie, błagam. Proszę, możemy porozmawiać?
- A nie możemy tutaj?- Peeta jest wyraźnie przybity.
-Nie. Proszę, choć ze mną na górę. - No dobrze.- wzdycha. W ciszy idziemy na górę. Nie wiem, jak powinnam zacząć tę rozmowę. Boję się jego reakcji na to, co mam mu do powiedzenia. Boję się tego, co mi wygranie. Peeta otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka. Siadamy obok siebie na kanapie. Peeta nie dotyka mnie nawet skrawkiem jego ciała, a wzrok wbija w dywan.
- Peeta tak bardzo mi głupio. Naprawdę bardzo przepraszam. Peeta... Ja... Nawet nie wiem jak mam się usprawiedliwić. Nie chcę, żebyś myślał, że nie jesteś dla mnie ważny. Bo jesteś. Najważniejszy.- Peeta odrywa wzrok od wykładziny i patrzy mi w oczy.
- Katniss ja tak dłużej nie mogę. Nigdy cię nie ma, a ja całymi dniami siedzę tu jak ten idiota, czekając, aż wrócisz. Kiedy jednak już wracasz, to sprawisz wrażenie, jakbyś się wcale nie cieszyła, że mnie widzisz. Rozumiem, że twoja mama była chora i chciałaś przy niej być. Nie możesz jednak po prosu mnie przekreślić.
- Wcale cię nie przekreśliłam.- mam łzy w oczach.- Na prawdę. Peeta ja cię kocham. Kocham i to nad życie. Naprawdę przepraszam.
- Dawno tego nie słyszałem.- mówi bardzo cicho.
- Wiem. Jestem straszną egoistką. Całkowicie cię olewałam. Nie mam pojęcia dlaczego. Jestem okropna. Całe dnie zmuszałam cię, żebyś spędzał w hotelu. Ty tęskniłeś...- nie kończę, bo Peeta mi przerywa.
- Katniss, nie chcę, żebyś czuła się zmuszona ze mną być.- robię wielkie oczy. Jak on mógł tak pomyśleć?
- Czy ty sobie żartujesz? Peeta ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- łzy znajdują ujście w kącikach oczu. Peeta spogląda na mnie.
- Ja też przepraszam. Po prostu... Ignorowałaś mnie. Źle się z tym czułem. Wieczorami nawet nie pozwalałaś się przytulić. Ja... Bardzo tęskniłem.- po jego słowach wstaje i siadam mu na kolanach. Peeta mnie obejmuje.
- Przepraszam- szepczę. Peeta zbliża swoje wargi do moich. Bez wąchania zmniejszam przestrzeń dzielącą je do zera.
/////////////////////////////
Idziemy, prawię pustą ulicą. Peeta obejmuje mnie w tali, a ja podziwiam mijaną przez nas plażę. Jutro wracamy do dwunastki. Cieszę się, że wrócę do mojego dystryktu, ale będę tęsknić za pięknymi krajobrazami czwórki. Zanim wyjedziemy muszę jednak jeszcze raz porozmawiać z mamą w cztery oczy. Po parunastu minutach idziemy już korytarzami szpitala. Przez ostatni tydzień przyzwyczaiłam się do tych sterylnych korytarzy. Drogę do pokoju mamy znam na pamięć. Pewnie naciskam klamkę i wchodzę do środka tuż za mną idzie Peeta. Mama klęczy przed małą szafką i pakuje ubrania. Tuż obok niej stoi wysoki i dosyć gruby brunet. Rozpoznaje go, dopiero kiedy odwraca głowę w moją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.