czwartek, 19 lutego 2015

49. Ślub

Gale zwiesza głowę. Krzywy uśmiech pojawia się na jego twarzy.
-Bez komentarza.- szydzi.
-I dobrze.-mówi Peeta.- Czasem byś tego pożałował.
-Prosiłbym jednak… o rozmowę.- marszczę brwi. Gdzie się podział tamten szaleniec? Teraz jest kulturalny i spokojny.
-Nie dotarło, Hawthorne?- cedzi Johanna. Gale się nie rusza. Spoglądam na Peetę. W jego oczach kryje się niepokój. Stoimy chwilę cicho.
- No dobra. Chwilę.- szepczę. Chwytam Peetę za rękę i wychodzimy z budynku. Stajemy przed wejściem.
-Czekamy.-mówię. –Cóż jest aż tak ważne?- Gale chwilę nie odpowiada. W końcu jednak rozchyla usta.
-Kotna…
-Nie nazywaj mnie tak!
- Spokojnie.- szepcze Peeta. Głaszcze kciukiem wierzch mojej dłoni.
-Dobra, dobra. W każdym razie. Chciałem ci po prostu powiedzieć…, że okropnie mnie zraniłaś.- cofam się o krok i staje otępiała.- Właśnie za to chciałem się zemścić. Teraz już to zrobiłem. Zemściłem się za te lata ranienia mnie. Nie mamy więc już powodów do wzajemnej nienawiści i możemy być razem. Możesz już przestać udawać tę twoją miłość do niego i możesz wreszcie żyć ze mną. Będziemy szczęśliwi. Zabierzemy Posy i…
-Że co?!- szepczę, nie mogąc się opanować.
-No mówię. Nie musisz już dłużej udawać, żeby wzbudzić moją zazdrość! Wszystko ci wybaczam. Wystarczy, tylko żebyś ty przypisał mi albo Kat opiekę nad małą i…
-Idź się leczyć!- warczy Peeta.- Jesteś chory!
-Nie odzywaj się tak do mnie, Mellark. Zrób co każę i daj Katniss być szczęśliwą.
-Nigdy nie przypiszę opieki nad Pos komuś takiemu jak ty!- cedzi Peeta.
-To przypisz ją Katniss.
-Nie musi. Po naszym ślubie i tak podzielimy się obowiązkami.- zauważam.
-No więc właśnie.- mówi Gale.- Po naszym ślubie my oboje będziemy jej…
-Idioto! Mówiłam o ślubie moim i Peety.- Gale marszczy brwi.
-Odrzucasz mnie?- pyta zszokowany.
-No oczywiście. Myślałeś, że ot, tak sobie przyjdziesz po tym wszystkim i ooo… Ot, tak ci wybaczę? Mało! Chcesz, żebym została twoją żoną? Ja patrzeć na ciebie nie mogę! Kocham tylko jednego mężczyznę na ziemi i jest nim Peeta. To z nim jestem szczęśliwa i to on znaczy dla mnie wszystko. Kocham tylko i wyłącznie jego i żaden człowiek na tej planecie nie będzie w stanie, chociażby sprawić, że zwątpię w nasz związek! Nie mam zamiaru z tobą być! A Rory cię nienawidzi! Ja tak samo. Nie masz już nikogo Hawthorne! Nikogo! Skazałeś swoją matkę na śmierć!- milknę, a po chwili dodaje.- Tak jak moją siostrę.- Wyszarpuję dłoń z uścisku Peety i wbiegam do środka. Staję obok Johanny i opieram plecy o ścianę. Zaraz za mną wchodzi Peeta. Rozkłada ramiona, a ja obejmuje go ramionami i pozwalam sobie na cichy płacz. Czuje, że ktoś ciągnie mnie za rękę. Spoglądam w szare oczka należące do Pos.
-Dlaczego płaczesz?- szepczę z troską, mała. Szybko ocieram oczy i uśmiecham się szeroko.
-Nic. Po prostu… nie mogę uwierzyć, że jesteś już taka duża.- To było pierwsze dobre kłamstwo, które przyszło mi do głowy. Pos odsłania śnieżnobiałe zęby. Odgarnia rękę Peety z mojej tali robiąc miejsce dla siebie. Przytula się do nas oboje. W końcu Peeta po prostu bierze ją na ręce. Łatwiej mi teraz objąć ich oboje. Ktoś pociąga nosem.
-Nie…-jęczy Rory.-Johanna, ty znowu!? Tylko ja i Peeta się jeszcze nie poryczeliśmy.- spoglądam na moją przyjaciółkę. Zakrywa usta ręką i odwraca głowę. Puszczam Peete i Pos i podchodzę do płaczącej Johanny. Bez słowa ją przytulam. Johanna szybko powraca do formy i warczy.
-Zobaczcie, co ze mną zrobiliście! Pierwszy raz od siedmiu lat płakałam!- śmieje się.
-Będziesz musiała przywyknąć.- szepczę jej do ucha, nie wypuszczając jej z objęć.
-Wrócimy kiedyś do domu?- marudzi Rory.-Nie chcę więcej na niego patrzeć.- Marszczę brwi. Odsuwam się od Johanny i odwracam się do Roryego z pytaniem w oczach. Ruchem głowy wskazuje wyjście. Przez szklane drzwi widzę Gale. Stoi w tej samej pozycji, w jakiej go zostawiłam. Ma pusty wzrok. Od razu odwracam wzrok.
-Tak. Wracajmy.- Peeta bierze mnie pod ramie i ignorując Hawthorna idziemy do domu świętować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.