- Gale?- pytam z niedowierzaniem. Na wyświetlaczu wyraźnie pisało mama.
- Tak. To ja.- słyszę dźwięk otwieranych drzwi do pokoju wchodzi Peeta. Kładę palec na ustach, dając mu znak, żeby był cicho i ustawiam na głośno mówiący.
- Czego chcesz?- Peeta podchodzi do mnie i uważnie słucha.
- Widziałaś wywiad?
- Tak i powiem ci, że dosłownie zwymiotowałam. Teraz gadaj gdzie moja matka.- Gale się śmieje.
- To nie będzie takie proste. Bo widzisz, może zawrzemy układ?
- Jaki?
- A taki, że jutro na wizji potwierdzisz moją wersje. Wyznasz, że nie kochasz Mellarka i że jesteśmy zaręczeni. Proste.- siadam na fotelu. Rozmyślam nad odpowiedzią.
- A jeżeli się nie zgodzę?- boje się odpowiedzi.
- Oo... Wtedy to będzie zabawnie. Myślałem nad podpalaniem, rażeniem prądem a na wielki finał osaczaniem twojej matki. Możesz wybierać.- Peeta robi wielkie oczy. Kuca przy mnie i ściska moją dłoń.
- Gale... Kim ty jesteś? Bo na pewno nie jesteś tym wyrośniętym chłopakiem z lasu. Gdzie się podział ten chłopak, który strzelał z łuku do wiewiórek zamiast do ludzi? Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny na ziemi. Ty nie jesteś taki. Nigdy nie byłeś. Jesteś szalony.- łkam.
- Wolę być szalony niż słaby. A ty Kotna? Gdzie jest ta dziewczyna, dla której byłem jedna z najważniejszych osób? A ta dziewczyna, która całowała mnie w dwójce? Pomagałam ci. Żywiłem twoją rodzinę, kiedy byłaś na arenie. W zamian oczekiwałem tylko jednego. Miłości. Jeseś moja. jeżeli nie chcesz być ze mną to nie będziesz z nikim.
- Ale Gale to tak nie działa. Nie można wymusić miłości. Ona sama musi do ciebie przyjść. Ona jest trochę jak ospa. Nie możesz się przed nią bronić na zbyt wiele sposobów. Łatwiej ją złapać w gronie ludzi a ta prawdziwa zdarza się tylko raz. Gale ja naprawdę żałuje, że dałam ci jakąkolwiek nadzieje. Wiem, że nie powinnam. To było bardzo nie fair.
- No i co z tego? Ja już się zakochałem. W tobie a ty mnie potraktowałaś jak znoszone buty. Skreśliłaś mnie.- wrzeszczy do słuchawki.
- Nie prawda. Wyjechałeś do dwójki i nie utrzymywałeś ze mną kontaktu. Poza tym pozostaje jeszcze sprawa Prim.- zapada chwilowa cisza.
- Ciągle kojarzysz mnie z jej śmiercią?- Kiwam głową, ale przypominam sobie, że on tego nie widzi.
- Niestety tak. Gale błagam cię. Nie rób krzywdy mojej matce. Proszę. Jeżeli mnie kochasz, to nie krzywdź mnie w ten sposób. Już wystarczająco dużo osób umarło przeze mnie.- błagam rozpaczliwie.
- Mogę jeszcze o coś zapytać? Dlaczego on? Co on ci dał takiego, że się w nim zakochałaś?
- Nie kocha się kogoś za coś tylko pomimo wszystko. Kocham go, bo jest. Po prostu.- ściskam rękę Peety. On się uśmiecha przelotnie.
- Więc dlaczego mnie nie kochasz pomimo wszystko?- pyta smutno.
- Tak samo, jak ty nie potrafisz przestać kochać mnie, tak samo ja nie potrafię zacząć kochać cię. Przykro mi. Musisz sobie poradzić. Wiem, jednak że mnie tak naprawdę nie kochasz. Gdybyś mnie kochał, to chciałbyś, żebym była szczęśliwa.- zapada chwila ciszy.
- Trzymaj się umowy, Kotna.- po tym słyszymy sygnał oznaczajacy, że Gale się rozłączył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.