środa, 18 lutego 2015

37. Panna Vicki

Do Kapitolu zostało nam jeszcze 2 godziny drogi. Jest około pierwszej. Posy śpi, a Johanna rozmawia z jakimś chłopakiem od obsługi. Jet bardzo daleko od naszej dwójki.
- Katniss...- zaczyna Peeta. Odwracam się do niego i nasze oczy się spotykają.
- Tak?
- Bo, widzisz... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć...- wzdycha.- Chciałbym się wytłumaczyć, dlaczego ostatnio... Tak jakby... cię unikałem.- "Na reszcie" myślę.
- Słucham.
- No, bo widzisz... Ja... kogoś spotkałem.- otwieram szeroko oczy. CO? Co on wygaduje?- Ma na imię Vicki i... i się w niej zakochałem...- gapię się na niego szeroko otwartymi oczami.
-Co?- momentalnie zmieniłam zdanie. Wcale nie chciałam tego usłyszeć.
- To, co słyszałaś. Po prostu... kiedy ją zobaczyłem, to poczułem do niej to, co kiedyś do ciebie, tylko że ze zdwojoną siłą. Ona jest naprawdę niesamowita... Katniss, ja ją kocham. Nie ciebie. Przykro mi.- Nie odrywam od niego wzroku.
- Czy ty chcesz właśnie ze mną zerwać?- pytam z oczami pełnymi łez. On odwraca wzrok i kiwa głową.- Ale jak to? Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy? Ty po prostu chcesz ze mną zerwać? Nie wierzę! Ja po prostu nie wierzę! Tyle razy ratowaliśmy się nawzajem z czystej miłości! Tyle razy powtarzałeś, że mnie kochasz i że zawsze już będziesz mnie kochała! DO CHOLERY PEETA TY MI SIĘ SZEŚĆ DNI TEMU OŚWIADCZYŁEŚ! MÓWIŁEŚ MI, ŻE JUŻ ZAWSZE BĘDZIEMY RAZEM! JAK MOGŁEŚ MI ZROBIĆ COŚ TAKIEGO? SKORO MNIE NIE KOCHASZ TO PO, JAKĄ CHOLERĘ MI SIĘ OŚWIADCZYŁEŚ?
- Wtedy jeszcze coś do ciebie czułem.
- A TERAZ JUŻ NIE? W PARĘ DNI ZMIENIŁEŚ ZDANIE?- popadam w histerię. Chowam twarz w dłoniach.- ALE Z CIEBIE DUPEK!- krzyczę przy okazji budząc Posy i wybiegam z pomieszczenia. Ten poduszkowiec jest podzielony na dwa pomieszczenia z fotelami. Teraz rzucam się na fotel i szlocham. Myślę nad jego słowami. " To ją kocham. Ciebie nie.". Czuję jak moje serce, które mu przekazałam... umiera. A ja wraz z nią. Wolałabym sto razy wejść na arenę niż usłyszeć coś takiego. Chcę uwierzyć, że nie mówił tego do mnie. Chcę usłyszeć, że tylko żartował! Co prawda obraziłabym się do niego chyba na wieki, ale na pewno nie poczułabym się tak zraniona. Teraz już naprawdę nie mam dla kogo żyć. Słyszę, jak drzwi się rozsuwają. Odwracam się i mam szczerą nadzieje, że to on. Mam nadzieje, że podejdzie do mnie i przysięgnie, że już więcej tak sobie nie zażartuje. Mój płomyk nadziei gaśnie, kiedy widzę Johannę w drzwiach.
- Co się tam do cholery stało?- nie odpowiadam. Johanna siada obok mnie.- Zdradził cię?
- Chciałabym.- szlocham.
- Katniss, do cholery! Co się stało?- opowiadam jej o wszystkim, co powiedział mi Peeta. Johanna patrzy się na mnie tępym wzrokiem. -Co za tępak! Co za sk*****l! Jak on mógł?- kręcę głową z niedowierzaniem. Sama jestem otępiała. Cierpię bardziej niż wtedy gdy zginęła Rue... bardziej niż wtedy gdy Peeta był torturowany. Bardziej niż wtedy gdy zginęła Prim.
- Katniss...- spoglądam na Johannę, ale ona nie porusza ustami. - Katniss...- rozglądam się dookoła. Nikogo ty nie ma. Ktoś mną trzęsie........ I wtedy się budzę z najgorszego koszmaru w CAŁYM MOIM ŻYCIU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.