sobota, 7 lutego 2015

2. Koszmar



Dziękuję z komentarze. ;) następna notka jutro a najpóźniej w poniedziałek. Ps: nie wiem dlaczego jak robię odstępy to one się jakby usuwają :(
- tina
####################################################
Budzę się cała mokra. Moje serce nie może się uspokoić. Przed oczami mam pogrążoną w bólu twarz Finnicka. Z oczu ciekną mi łzy. To jeden z najgorszych koszmarów. Ale tylko jeden z nich. Nie mogę uspokoić oddechu. Zaczynam szlochać. Chcę, aby ktoś mnie przytulił i pocieszył, ale kto? Mama mieszka w czwórce, Haymich za pewne siedzi u siebie, zalany w trupa, Gale się wyprowadził i już nie wróci. Siedzę i płaczę. Jest tylko jedna osoba, która może mi pomóc i która może mnie w tej chwili pocieszyć. Peeta. Nie widziałam go od trzech dni. Nie rozmawiałam z nim od tygodnia, a i on nie fatyguje się żeby ze mną porozmawiać. Chciałabym wiedzieć czy wciąż mnie kocha. To by mi bardzo ułatwiło sprawę. On jednak traktuje mnie często jak powietrze. Nie wiem, co mam myśleć. Jedyną rzeczą, której jestem pewna to to, że go potrzebuję. Wstaję i idę na dół. Gdy stoję na czwartym schodku przed oczami przelatuje mi twarz Prim. Potem ojciec, Rue, Cinna, Boggs, Madge.... Świat ciemnieje.

Czasami tak się dzieję. Po prostu. Naglę. Mogę mieć najzwyklejszy dzień w moim życiu. Nagle tracę przytomność z bezsilności. Mogę tylko mieć nadzieje, że mają się dobrze i że są w lepszym miejscu. Czasami nawet do mnie przemawiają. Gadają coś o szczęściu i smutku. Potem po prostu znikają a ja odzyskuję przytomność.
Budzę się leżąc pod schodami w kałuży krwi. Mam rozciętą skroń. Świetnie. Znowu. Podnoszę się i nie zawracam sobie głowy opatrywaniem ran. Siadam przy stole w jadalni i kładę głowę na stolę. Zasypiam.

- Katniss, Katniss obudź się to tylko sen. Katniss!- Słyszę głos Peety. - Peeta? - Otwieram oczy. Znowu miałam koszmary. Tym razem śnił mi się ten najgorszy.
- Co ty tu robisz?! -wrzeszczę roztrzęsiona. Zabrzmiało to okropnie, ale nie mogę nic już na to poradzić.
- Nareszcie się obudziłaś. Śliska Sae przyszła zrobić ci śniadanie i znalazła cię na stolę rzucającą się i brudną od krwi. Siedziałam akurat u Haymicha, kiedy wpadła. Krzyczała żebyśmy przyszli, ale Haymich był zbyt pijany, więc ja musiałem jej pomóc. -wyjaśnia. -Wszystko Ok?
Chwytam go za rękę. Nie chcę by sobie poszedł. Nie po tym, co mi się śniło. Peeta spogląda na mnie zdziwiony.
- Miałam koszmary.
Peeta siada obok mnie.
- Chcesz o tym porozmawiać?- Pyta. Kiwam głową, a on rozsiada się wygodniej. - Więc co ci się śniło?
- Ty.- Odpowiadam.
- Czyli że jestem twoim koszmarem? - pyta, ale z lekkim śmiechem..
- Nie w tym sensie.- Tłumaczę. - Śniłeś mi się ty... Umierający.

2 komentarze:

  1. Jak widzę jest to pierwszy komentarz po tym postem, czytałam twojego bloga już wcześnie (na blox) i szczerz mówiąc świetnie piszesz. Mam pytanie sama robiłaś tło??

    Zapraszam do mnie:
    http://miloscpeetyikatnis.blogspot.com/

    <3 Kat

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ale świetne :)
    Masz naprawdę fajny styl pisania
    A opowiadanie ma bardzo dużo rozdziałów
    jak ty to robisz?
    Jak na razie jest super, lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.