sobota, 7 lutego 2015

5. Krzyk


Hej! Dziękuje za komentarze których jakoś nie ma! Notka jutro o 14.00
-tina
############################################################
Kiedy jestem na terenie wioski zwycięzców kieruje się do domu Peety. Unoszę dłoń, by zapukać, lecz zanim udaje mi się to zrobić, słyszę krzyk.
- Powiedz mi natychmiast, gdzie ona jest! - Nie!? To nie możliwe?! To nie może być prawda?! Naglę łapie mnie skurcz w brzuchu. Łapię się za niego i kulę się z bólu. Powracają wspomnienia wybuchającej Prim. Kiedy moja siostra razem z Rue i tatą pofrunęła w stronę słońca, a mnie wciągnęło morze. Czuje łzy na policzkach.
- Przekaże jej, że tu byłeś i sama postanowi czy chcę z tobą rozmawiać. - Peeta mówi bardzo spokojnie.
- Nie! - krzyczy Gale. - Pytam się, gdzie jest i chcę poznać odpowiedź.
- A to niby dlaczego chcesz się z nią zobaczyć? Tak z ciekawości.- Peeta nie traci kontroli nad sobą. Jest spokojny.
- To nie twój interes. Teraz bądź tak miły i powiedz mi gdzie podziela się Katniss. - cedzi Gale. Słychać wściekłość w jego głosie. Ciekawe co go tak rozwścieczyło? Wstaję i idę na taras, aby móc spokojnie ich podglądać. Zaglądam przez okno a Peeta od razu mnie zauważa. Na pewno uświadomił sobie, że ich podsłuchuję.
Peeta wzdycha.
- No niech ci będzie. Jakąś godzinę temu wyszła do lasu zapolować. - mówi zgodnie z prawdą.
Gale nic nie mówi tylko wybiega z domu Peety trzaskając drzwiami. Ja po cichu otwieram drzwi tarasu i wchodzę do środka. Peeta patrzy mi smutno w oczy, gdy dostrzega moje łzy, rozkłada ręce, a ja wtulam się w niego.
- Czego chciał? - pytam łamiącym się głosem. Peeta ociera moje łzy.
- Ile słyszałaś?
- Nie wiele. -odpowiadam.
- Wpadł do mnie do domu dosłownie pięć minut temu i zaczął się drzeć znikąd na mnie, że ciebie nie ma w domu.- zmarszczyłam brwi. Czyli że ja już nie mogę wyjść poza próg mojego domu, ponieważ wielki Gale tak chcę? - Powiedziałem mu, że po pierwsze nie ma prawa tak wpychać się do cudzego domu i że ty nie masz obowiązku, cały czas siedzieć tam gdzie mieszkasz. - Peeta wydaje się rozbawiony.- Potem rozpoczęła się seria oskarżeń. Mówił, że to przeze mnie stracił pracę w dwójce i ciebie. Z jego pracą nie miałem jednak nic wspólnego, więc mu to powiedziałem. Gale się wkurzył i zaczął pytać o ciebie. Resztę pewnie już słyszałaś.
Kiwam głową.
- Czyli dlatego wrócił. - mówię.
- Co? Dlaczego?
- Po mnie. Nie wiem czego, ode mnie chcę.... Jednak wiem, że chodzi o mnie.
- Skarbie... Jeśli mogę cię tak nazwać... nie mów tak. Nawet jeżeli będzie chciał z tobą rozmawiać, to dopilnuje, żeby zrobił to pod moim okiem i za twoim pozwoleniem. Ok?
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Możesz na mnie liczyć.
Całuję go w policzek.
- Kocham cię. - mówię.
- Ja ciebie bardziej.
- Pff... - prycham - Możemy się tak bawić cały dzień. Peeta się uśmiecha. - To, co z tą kolacją? -Chłopak bierze mnie za rękę i prowadzi do jadalni. Przygotował moją ulubioną potrawką z jagnięciny z suszonymi śliwkami na dzikim ryżu. Ślinka mi cieknie, kiedy wdycham przepyszny aromat. Jestem strasznie głodna. Zjadam dwie porcje. Moglibyśmy tak siedzieć długo i rozmawiać trzymając się za ręce, jednak po krótkiej sielance ktoś wali do drzwi. Robię wielkie oczy.
- Spokojnie, idź i się schowaj na górze i nie wychodź. dobrze? - Kiwam głową, wstaję i biegnę po schodach na górne piętro. Po chwili słyszę dźwięk otwieranych drzwi.
- Oszukałeś mnie! - wrzeszczy Gale - Nie ma jej w lesie!
- Cóż, jak mi wiadomo, to właśnie tam się wybierała godzinę temu.
- Łżesz! - drze się. Boże co się z nim stało? On jest szalony. Nie mam ochoty z nim rozmawiać, kiedy jest w takim stanie. - Gdzie ona jest?
- Łołołołołoł....- słyszę głos Haymicha. - Co tu się dzieje?
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy dziadzie! - robię się czerwona ze złości. Jak on się do nich odnosi? Do dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu.
- Posłuchaj mnie ważniaku... - Haymich cedzi słowa - Masz dziesięć sekund, by zabrać z tond swój przemądrzały tyłek, bo inaczej dostaniesz od tego dziada niezłe lanie. Może i mam swoje lata, ale jestem w lepszej formie niż ty! Dziesięć... - Haymich ma racje. Gale bardzo przytył. Jego mięśnie zmniejszyły się trzykrotnie w przeciwieństwie do brzuchasześć... Pięć....
W końcu Gale odwraca się i odchodzi.

1 komentarz:

  1. Coraz bardziej ta historia odbiega od igrzysk, bohaterowie w twoim opowiadaniu w ogóle nie przypominają tych z powieści Suzanne Collins, a szkoda. Spodziewałam się że opowiadanie bardziej mi się spodoba, ale w sumie przeczytałam dopiero 5 rozdziałów z przeszło 100, więc dam szansę i czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.