wtorek, 7 lipca 2015

119. Ale tak nie było

Hej! Witam was i zapraszam na nowy rozdzialik!
Nowy, jak zawsze - w środę...
-Tina
#############################################
- Gale! - krzyczy przerażona dziewczynka. - Katniss!
Mężczyzna powoli zbliża rozgrzany pręt do jej twarzy. Bardzo powoli.
- Nie! - krzyczę!
- Posy! - Gale szamocze się w obręczach. - Puśćcie ją!
- Aha ha... Wiedziałem, że dobrze wybrałaś, Clerie. - mruczy napastnik.
- Dziękuję. - odzywa się jakaś kobieta zza moich pleców.
- Puśćcie ją, albo przysięgam, że własnoręcznie cię zabiję. - warczę pełna nienawiści.
Po policzkach małej Posy płyną już ciepłe łzy. Szarpie się ze strażnikami, ale oni trzymają ją mocno. Jeden z nich zaciska mocno rękę na jej nadgarstku, a ona płacze i kwiczy głośno.
- Co wiecie o trzynastce?
- Powiemy wszystko, tylko ją puść! Co chcesz wiedzieć?
Moje wrzaski przywołują tylko panikę Gale'a. Boi się. Cholera... Ja tym bardziej.
Ból w piersi jest nie do zniesienia.
Mężczyzna się śmieje.
- Umówmy się. Ja zadam parę pytań, a wy grzecznie odpowiecie. Jeśli się dogadamy, to mała ma szansę wyjść stąd z całą twarzyczką, zgoda?
Nie wiem co mam robić... Tak strasznie się boję.
Kiedy nie odpowiadamy pręt zbliża się do twarzy Pos, która krzywi się i płacze.
Wyrywam się nagle, chcąc ją ochronić, ale pasy skutecznie mnie zatrzymują, a ból, który po tym następuje, jest gorszy od poprzednich.
I ja płaczę.
Myślałam, że to będzie Peeta.
Bałam się, że to będzie on, ale znam go... On kazałby mi siedzieć cicho, gdyż ci ludzie na pewno chcą nas wykorzystać. Krzyczałby, żebym zamknęła oczy i nic nie mówiła. W końcu dochodziłby do mnie jego ból i swąd nadpalonej skóry, ale Peeta, to dorosły mężczyzna. Wiedziałby co należy zrobić i wstrzymałby się przed krzykiem, żeby mi oszczędzić cierpienia... A ja i tak bym płakała, ale siedziałabym cicho. Ale w końcu... Kiedy mój mąż, a potem przyjaciel byliby półżywi, albo martwi, pękłabym i wylałabym z siebie wszystko co wiem...
Ale tak nie było.
Nie byłam w żadnym stopniu przygotowana na widok dziewczynki, która jest dla mnie niezwykle ważna i jest tylko dzieckiem. Niczemu niewinnym dzieckiem.
Co jeśli mają tu też Williama i Annie... A co jeśli złapali Johannę i Silvię?
Strach łapie mnie za gardło i zaciska na nim mocno palce. Duszę się.
Kiwam mocno głową.
- Zrobię wszystko, czego chcesz.
Mężczyzna się uśmiecha.
- W którym miejscu mieści się dowództwo.
Moją odpowiedź wyprzedza Gale.
- Skrzydło E 12 na trzydziestym piętrze licząc od góry. - mówi zaskakująco szybko.
Teraz już oboje panikujemy.
- Dobrze... - pochwala mężczyzna. - David, zapisz to. - Spogląda w górę po czym znowu kieruje wzrok na Gale'a. - Jaki kod?
- 2 7 A 9 1 1 M 5 F G A W - recytuje.
- F G A W? Jak w...
- Tak. - odpowiada szybko Gale.
Pot spływa po jego czole.
Ja nie potrafiłabym udzielić tak szczegółowych informacji.
Mężczyzna widocznie jest zadowolony.
- Aaa... Jaki kod spojówek? I ile tych kodów jest? - pyta.
Gale marszczy brwi.
Nie... Czyżby?
- Ja... Ja nie wiem. - szepcze  Gale.
I wtedy to się dzieje...
Gorący pręt dotyka policzka Pos, która wrzeszczy i kwilę.
- Nie! Przestańcie! Ja naprawdę nie wiem!
- Ja wiem! -krzyczę w panice.
Gorący metal odsuwa się od twarzy dziecka i zostawia krwawiący, czerwony ślad. Staram się nie patrzeć.
W rzeczywistości nie mam pojęcia o co właściwie pytał. Może o zabezpieczenia? Może...
- Ben Others! - krzyczę.
Ben, to jeden z prawych rąk Coin.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się,. że wiele pomieszczeń w trzynastce było zabezpieczone przez skany spojówek. Skaner skanował oko i albo drzwi się otwierały, albo włączał się alarm. Musiały one więc mieć jakieś kody, dzięki którym spojówki były rozpoznawalne.
- Widziałam jak...
- Kod. - przerywa mi mężczyzna.
- Nie znam go! Ale wiem, że żyje! Możliwe, że w trzynastce.
Mój oddech, jest nierówny. Czuję pot zbierający się w kącikach moich oczu i spływający po policzkach razem z łzami.
Około przez godzinę zostajemy jeszcze przetrzymywani. Pytają o ważne pomieszczenia, takie, jak arsenał broni specjalnej czy lotnisko, a także o ludzi. Przez ten czas odpowiadamy na pytania będąc prawie w transie.
W końcu wyciągają Posy, która ma na policzkach aż pięć czerwonych i palących śladów.
Kiedy ją wyprowadzają, czuję mój strach. O nią, o Peetę i o Gale'a, a także o wszystkich o których obecności jeszcze nie wiem. Boję się po raz kolejny o życie ludzi, których kocham.
Siedzę nieruchomo na krześle, kiedy drzwi się otwierają w celu wyprowadzenia dziewczynki.
Czuję okropną woń...
Bardzo znajomą.
Oczy zaczynają mnie piec, kiedy patrzę, jak wielu ze strażników traci przytomność.
Gaz!
Nie rozumiem zbytnio co się dzieje, bo i moja głowa szybko opada.
Zachowuję jednak świadomość.
Moje oczy są otwarte, a dookoła panuje cisza.
Co to ma znaczyć?

Każdy strażnik i człowiek leży bezwładnie na ziemi.
Do pokoju wbiega około tuzin ludzi w maskach gazowych. Nie potrafię ich rozpoznać... Mają całe twarze zakryte.
Jedna z postaci przecina wszystkie moje i pasy Gale'a. Słyszę komendy.
- Caudell, weź córkę. Ramuel, zaczekaj, aż ich zabiorą.
Ktoś bierze mnie na ręce, a ja chciałabym krzyknąć, ale jestem kompletnie sparaliżowana, a mój mózg nie kojarzy faktów.
Caudell? Ramuel?
Caudell, weź córkę.
To Michael! A Ramuel, to nazwisko Artura, brata Peety! Tak! Nadeszła odsiecz!
Ten, kto mnie niesie, zaczyna biec, a w pomieszczeniu, słychać wystrzały z broni palnej.
Ktokolwiek nas przesłuchiwał, już nie żyje.

Mija około parę minut, aż odzyskuję władzę nad ustami i wypowiadam słabo:
- Peeta...
- Jest cały i zdrowy, prosze pani. - odpowiada mi mój wybawca.
Uśmiecham się szeroko. On żyje...
- Wyzwoliliśmy wszystkich więźniów. Jest pani bezpieczna i oni też.

6 komentarzy:

  1. Biedna Pos :( cholera zaskoczyłaś mnie, myślałam, że jeszcze trochę ich pomęczą ! zapraszam również do mnie na Igrzyska :
    www.gameofpanem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny genialny rozdział! :) Myślałam ze trochę dłużej ich tam potrzymasz. Czekam na następny :)
    Pozdrawiam.
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna, piękna,piękna,piękna i wreszcie na to czekałam xd
    co nie zmienia faktu, że zrobiłaś krzywdę Posy, ale może mogę to wybaczyć? Pewnie mogę, jak wybaczyłam Haymisia to mogę i Pos, więc wybaczam ♥
    Wiadra weny Kochana, love
    ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział tylko żal mi pos. Nie mogę się doczekać jak będzie następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooohhhhhhhh cóż za emocje *.* ♡ extra podziwiam Cię i wiesz Tina, skarbie dziś środa if u know what I mean :* ~ ewa

    OdpowiedzUsuń

Proszę o całkowitą szczerość w komentarzach. Pozwalam na wszelką krytykę, ale proszę wstrzymać się przed wulgaryzmami i treściami urażającymi. Poza tym możecie mi napisać co chcecie, a nie obrażę się.